Gabriel Narutowicz - 100 rocznica śmierci
Gabriel Narutowicz (1865-1922).
Zapraszamy do obejrzenia relacji z obchodów 100. rocznicy śmierci Prezydenta Gabriela Narutowicza:
Artykuł:Co zabiło prezydenta? O sytuacji politycznej w kraju na początku lat 20 ubiegłego wieku.
Sobotę, 16 grudnia 1922 r. Gabriel Narutowicz, nowo wybrany pierwszy prezydent odrodzonej Polski, rozpoczął od jazdy konnej w Łazienkach, gdzie został obrzucony śnieżkami, a właściwie kamieniami oblepionymi śniegiem. Potem spotykał się w Belwederze z byłym premierem Leopoldem Skulskim, po czym udał się na otwarcie wernisażu. Zanim opuścił Belweder, miał powiedzieć Skulskiemu: „Panie Leopoldzie, w razie nieszczęścia proszę zaopiekować się moimi dziećmi”. Ta scena dobrze oddaje niezwykle napiętą i złożoną atmosferę polityczną jaka panowała w kraju, kilka lat po odzyskaniu przez Polskę niepodległości. Pierwszy prezydent zginął zaledwie pięć dni po zaprzysiężeniu. Zamachu dokonano podczas otwarcia dorocznej wystawy sztuk pięknych w galerii Zachęta na oczach najwyższych urzędników, dostojnych gości oraz zagranicznych dyplomantów. Zamach był atakiem nie tylko na głowę państwa ale również na ustrój demokratyczny oraz jego zasady , był również zapowiedzią wielkich niepokoi politycznych i społecznych w kraju, który wciąż szukał swojej drogi w powojennym świecie. Jak mogło dojść do tego wydarzenia? Jakie nastroje panowały nad Wisłą na początku lat 20 ubiegłego wieku? Co spowodowało że Eligiusz Niewiadomski, malarz człowiek wrażliwy na sztukę i piękno postanowił odebrać życie człowiekowi, który dopiero co rozpoczął swą służbę?
Po odzyskaniu przez Polskę niepodległości w kraju ścierały się ze sobą dwie koncepcje na to, w jaki sposób Rzeczpospolita powinna zostać odbudowana. Pierwsza - federacyjna, forsowana przez Józefa Piłsudskiego i jego zwolenników, mówiła o budowie federacji niepodległych państw środkowoeuropejskich, które będą w stanie oprzeć się Rosji. Marszałek, miał nadzieję na budowę federacji opartej o państwa (Polskę, Litwę, Białoruś i Ukrainę). W ten sposób Naczelnik Państwa nawiązywał do idei I Rzeczypospolitej. Druga koncepcja - inkorporacyjna, promowana przez obóz narodowy z Romanem Dmowskim na czele, zakładała wcielenie do Polski ziem wschodnich w takim stopniu jaki umożliwiałby asymilację zamieszkującej owe tereny ludności. Tak miało powstać państwo jednolite pod względem narodowościowym. Te dwie koncepcje mocno dzieliły ówczesną scenę polityczną jak i całe społeczeństwo odradzającego się państwa. W kraju rozpoczęła się zacięta rywalizacja o władzę, a co się z tym wiązało, o możliwość budowy kraju według swoich planów. Sejm Ustawodawczy z 1919 r. oraz Sejm i Senat pierwszej kadencji, były zdominowane przez siły prawicy. Nie ma w tym nic dziwnego, w ówczesnej Europie różnego rodzaju nacjonalizmy były wtedy bardzo popularne, często odwoływano się do Benito Mussoliniego i jego faszystowskich Włoch a ruchy narodowe zyskiwały coraz większe poparcie. Jednak w Polsce prawica nie miała wystarczającej większości, żeby móc liczyć na wygraną swojego kandydata w zbliżających się wyborach prezydenckich - pierwszych w naszej historii. Podczas wyborów w grudniu 1922 roku do piątej tury przeszło dwóch kandydatów - popierany przez prawicę Maurycy Zamoyski, wielki właściciel ziemski, bardzo wpływowa postać oraz Gabriel Narutowicz, inżynier hydrotechnik, profesor politechniki w Zurychu człowiek który uchodził za ugodowego i o umiarkowanych poglądach. 9 grudnia 1922 roku pierwszym prezydentem w historii polski został wybrany Narutowicz który uzyskał 62 głosy więcej niż Zamoyski. Narutowicz swoje zwycięstwo zawdzięczał min. poparciu polskich mniejszości narodowych które widząc w nim człowieka bardziej liberalnego oddali na niego swój głos. Wybór ten nie został zaakceptowany przez polską prawicę oraz środowiska narodowe, rozpoczęła się niespotykana do tej pory nagonka polityczna której głównym celem stał się Narutowicz. Przez ziemie polskie od momentu odzyskania niepodległości przelewa się fala antysemityzmu i ataków na mniejszości narodowe, której najbardziej znanym przejawem jest pogrom lwowski w listopadzie 1918r. W Narutowiczu, prawica zaczęła widzieć przedstawiciela mniejszości żydowskiej, politycy prawicy żeby pomóc sobie w wygranej cynicznie wykorzystywali hasła antyżydowskie, oskarżali Narutowicza o wysługiwanie się Żydom, nazywając go „Żydowskim pachołkiem”. Endecki poseł ks. Kazimierz Lutosławski pytał na łamach „Gazety porannej 2 grosze” „Jak śmieli żydzi narzucić Polsce swego prezydenta?” Pisano że wybór Narutowicza został ukartowany przez wrogów Polski, że jest „zdradą narodową” i dziełem żydowskiego spisku. Już 11 grudnia, w dniu zaprzysiężenia prezydenta, prawicowe bojówki próbowały blokować ulice dojazdowe do Sejmu. Na ulicach Warszawy zbierały się grupy młodych ludzi którzy atakowali działaczy lewicowych oraz przedstawicieli mniejszości narodowych. Kilku socjalistycznych posłów pobito do nieprzytomności. Na ulicach można było usłyszeć okrzyki „precz z żydowskim pachołkiem” lub „ niech żyje faszyzm polski”. Ceremonia zaprzysiężenia odbyła się pośpiesznie oraz w nerwowej atmosferze. Efektem nasilającej się nagonki i mowy nienawiści były wydarzenia z 16 grudnia 1922r. kiedy to Eligiusz Niewiadomski, polski malarz i sympatyk prawicy podszedł do prezydenta i oddał w jego stronę trzy strzały które zabiły Narutowicza. Przerażonym świadkom oznajmił, że zastrzelił prezydenta „za żydowskie pieniądze wybranego”. Zamachowiec szybko został złapany a w wyniku procesu skazany na śmierć. Przed śmiercią miał powiedzieć „Ginę za Polskę, którą gubi Piłsudski!” Tak oto, zaledwie kilka dni po zaprzysiężeniu nowo wybrana głowa państwa straciła życie. Należy pamiętać, że rok 1922 to zaledwie narodziny języka nacjonalistycznej nienawiści. Przemoc wobec mniejszości narodowych, szczególnie żydowskiej oraz ukraińskiej stał się codziennością II RP, a swoje apogeum osiągnęła w drugiej połowie lat 30.
Zabójstwo Gabriela Narutowicza jest przede wszystkim dowodem na niezwykle złożoną i trudną sytuację polityczną w kraju lat 20. Historia ta pokazuje do czego może prowadzić język nienawiści, oraz brutalny nacjonalizm którego i dzisiaj bywamy świadkami. To dobry przykład również na to, w jaki sposób osoby wpływowe - politycy, dziennikarze ale również i my, codzienni uczestnicy życia politycznego powinniśmy brać odpowiedzialność za to co mówimy oraz piszemy. Zamach na Narutowicza była zamachem na demokrację, zamachem na szacunek dla elit politycznych.
Wicedyrektor szkoły, Antoni Markiewicz